04-01-2011 22:33
Pierwsze zetknięcie z Mafią II
W działach: Gry, PC | Odsłony: 296
Na nową odsłonę Mafii czekałem z niecierpliwością (by móc w nią zagrać zmieniłem wreszcie komputer na nowszy) ale nie rzuciłem się na grę zraz po premierze. Najpierw narobiłem sobie smaczku demem, a teraz dostałem rozszerzoną wersję jako gwiazdkowy prezent. Gram, jeszcze nie skończyłem historii, więc to nie jest ostateczna ocena produktu, ale wrażenia z tego co już zobaczyłem.
Wiecie dlaczego robi się sequele? Ludzie przyzwyczajają się do czegoś i chętnie do tego wracają, a to poprawia sprzedaż. Dostając więc nową odsłonę Mafii liczyłem na to co już znam tylko w lepszej, nowszej wersji. Tymczasem dostałem coś co ciężko ocenić.
Mafia II to kawał wspaniałej roboty level designerów i wszystkich tych, którzy umożliwili im zbudowanie Empire Bay – grafików i programistów.
Dostajemy do zwiedzania ogromne miasto. Chociaż fikcyjne to bez problemu rozpoznamy w nim obiekty znane z prawdziwych amerykańskich miast jak choćby Empire State Building czy Most Brookliński. Miasto, które zmienia się wraz z porami roku i upływającym czasem. Zimą ludzie przewracają się na śliskich chodnikach, pod drzewami leżą liście, które nie zdążyły opaść jesienią. Latem nie trudno natknąć się na pijaczka, który w bardzo naturalny sposób przewraca się i wstaje. Przyjemnie jest wyjechać na szczyt wzgórza wieczorem i patrzeć na rozświetlone ulice.
Mamy też to bez czego Mafia nie byłaby Mafią – zestaw samochodów dzięki który możemy szybko poruszać się po mieście. Wspaniałe auta stylizowane na amerykańskie wozy z lat pięćdziesiątych. Jadąc nimi możemy dodatkowo słuchać przebojów z tamtego okresu.
W zasadzie jedyna rzucająca się w oczy wpadka projektantów to wesoło buzujący w kominku ogień … 15 czerwca.
Dodatkowo dostajemy garść ozdobników - naszego bohatera możemy przebierać, dozbrajać (co chyba oczywiste), karmić i zbierać rozkładówki z Palyboya. Możemy nawet ustalić jaką chcemy mieć rejestrację samochodu, kolor i felgi.
Cud, miód i orzeszki … a teraz czas na dziegieć.
Na opakowaniu powinien być ogromny, oczoje… „walący po oczach” napis „graczu jesteś niedojdą i idiotą”. Przez cały czas gry jest się prowadzonym za rękę. System osłon, który wydawał się całkiem ciekawym rozwiązaniem sprowadził rozgrywkę do taktyki „przyklej się do osłony i czekaj aż przeciwnik się wychyli”. Jeśli to dla ciebie za trudne to dostaniesz do pomocy stado pomocników, takich co to się kulom nie kłaniają. Do tego mamy jeszcze irytujące przerywniki filmowe – po co pozwolić graczowi zrobić coś samodzielnie skoro można zabrać mu kontrolę nad postacią i pokazać co robi w kluczowym momencie bohater.
Graczu jesteś niedojdą i idiotą, dlatego nie możesz wyjąć broni gdzie ci się podoba (na przykład u siebie w mieszkaniu), dlatego nie ma znaczenia czy będziesz się przekradał koło śpiącego kotłowego czy biegał wokół niego i machał rękami, on śpi i koniec. Żebyś się nie zgubił w malowniczych kanałach to już na skrzyżowaniu widzisz, które korytarze są nie do przejścia. Jaskrawe szyldy kluczowych sklepów są owszem wygodne, ale połyskujące metalicznie drzwi, które należy otworzyć to już lekka przesada. Możliwe, że na poziomie trudniejszym (gram na średnim) nie ma aż tak bardzo podsuwanych pod nos wskazówek, ale ciężko to sprawdzić, bo twórcy zadbali by gracze poklęli sobie przy zapoznawaniu się z menu, o czym niżej. Jeszcze to K, k,k… i nic. Wciskam „K” - klakson nie działa, a przecież inni na mnie trąbią. Przegląd ustawień i… ja jeżdżę samochodami bez klaksonu.
Ogólne założenia fabularne Mafii II są dokładnie takie same jak Mafii – młody człowiek staje się nowym członkiem rodziny. Twórcy tak bardzo skupili się na opowiadaniu historii, że zapomnieli chyba jakie medium tworzą. Przydałoby się ich zapoznać z akcją „Gry są do grania”. Przy Mafii II mam nieodparte wrażenie, że tworzono, przede wszystkim grę do oglądania, śliczny graficznie film z elementami interaktywnymi.
Oczywiście by historia była realistyczna bohaterowie muszą się realistycznie zachowywać. Słów na „s”, „k” i z angielska na „f” pada sporo. Scenki pokazujące jak zrobić bliźniemu bolesne kuku pojawiają się często, a więźniowie biorą prysznic w bokserkach. Wiadomo, można pokazywać krew i flaki, ale broń Boże goły tyłek czy przyrodzenie. A wystarczyło się postarać przy pracy kamerą, jak na przykład w scenie „lekcji francuskiego” z panią nieciężkiego prowadzenia się i uniknięto by takich sytuacji.
Jeszcze kilka słów o „usprawnieniach” i innych „bajerach”.
Gra rozpoczyna się od strzelaniny, dobrze by było mieć więc szybki zapis żeby w razie porażki nie oglądać ponownie, ani nie przeskakiwać początkowych cutscenek, ale w Mafii II nie ma szybkiego zapisu, nie ma nawet normalnego zapisu. Są tylko automatyczne sejwy w określonych przez twórców momentach. Nie mamy więc możliwości odwleczenia misji i porozbijania się samochodem po mieście, by kiedy nam się to znudzi zrobić szybki odczyt i ruszyć od wybranego momentu po właściwe zadanie. Tutaj zacząć możemy tylko od momentu, od którego pozwolą nam twórcy. No cóż trudno, Robbo na Atari przechodziło się bez sejwów, przejdzie się i Mafię II.
Pomimo tych narzekań nie zraziłem się bardzo i jestem przy 10 rozdziale, ale fajnie by było jeszcze raz przejechać nocą przez miasto. Na szczęście nie pozbawiono nas dostępu do skończonych rozdziałów (konkretnych check pointów już niestety nie ma), no to wgrywamy. Ups… jakiś komunikat. Jeśli będę przechodził jeszcze raz, któryś z poprzednich rozdziałów to wszystkie kolejne, które już zaliczyłem odejdą w niebyt… pięknie. To może zacznę grę na innym profilu, może na trudniejszym poziomie. Hmmm… ale gdzie się tworzy nowy profil? O jest „Nowa gra”. Ups… jeśli zacznę nową grę to całą starą rozgrywkę diabli wezmą. To może chociaż tryb „swobodnej jazdy”… nie ma. Chciałbyś dać bratu czy dziewczynie do zagrania na twoim kompie, nie da się - graczu jesteś tylko ty i gra… i wydawca, wydawca który przy pomocy autorów prowadzi cię jak niepełnosprawnego umysłowo przez grę, a jednocześnie w miejscu gdzie twoje plecy tracą swoją szlachetną nazwę robi coś o czym pisać na blogu nie pozwala regulamin Poltera. Witamy w świecie nowej lepszej jakości, aż się chce przytoczyć niejeden cytat z gry - na literę „f” lub z polska „zakręt”.
Gdyby nie sentyment do poprzedniczki i rewelacyjnie zrobione miasto gra mogłaby trafić na stos pomyłek designerskich.
Przede mną jeszcze kilka rozdziałów, zakończenie – jedno ale ponoć jakieś rewelacyjne – i dodatki. Zobaczymy jak im to wyszło, czy będę czekał na Mafię III, czy poczekam, aż za gry weźmie się nowe małe studio, takie jakim kiedyś było Illusion Softworks.
Wiecie dlaczego robi się sequele? Ludzie przyzwyczajają się do czegoś i chętnie do tego wracają, a to poprawia sprzedaż. Dostając więc nową odsłonę Mafii liczyłem na to co już znam tylko w lepszej, nowszej wersji. Tymczasem dostałem coś co ciężko ocenić.
Mafia II to kawał wspaniałej roboty level designerów i wszystkich tych, którzy umożliwili im zbudowanie Empire Bay – grafików i programistów.
Dostajemy do zwiedzania ogromne miasto. Chociaż fikcyjne to bez problemu rozpoznamy w nim obiekty znane z prawdziwych amerykańskich miast jak choćby Empire State Building czy Most Brookliński. Miasto, które zmienia się wraz z porami roku i upływającym czasem. Zimą ludzie przewracają się na śliskich chodnikach, pod drzewami leżą liście, które nie zdążyły opaść jesienią. Latem nie trudno natknąć się na pijaczka, który w bardzo naturalny sposób przewraca się i wstaje. Przyjemnie jest wyjechać na szczyt wzgórza wieczorem i patrzeć na rozświetlone ulice.
Mamy też to bez czego Mafia nie byłaby Mafią – zestaw samochodów dzięki który możemy szybko poruszać się po mieście. Wspaniałe auta stylizowane na amerykańskie wozy z lat pięćdziesiątych. Jadąc nimi możemy dodatkowo słuchać przebojów z tamtego okresu.
W zasadzie jedyna rzucająca się w oczy wpadka projektantów to wesoło buzujący w kominku ogień … 15 czerwca.
Dodatkowo dostajemy garść ozdobników - naszego bohatera możemy przebierać, dozbrajać (co chyba oczywiste), karmić i zbierać rozkładówki z Palyboya. Możemy nawet ustalić jaką chcemy mieć rejestrację samochodu, kolor i felgi.
Cud, miód i orzeszki … a teraz czas na dziegieć.
Na opakowaniu powinien być ogromny, oczoje… „walący po oczach” napis „graczu jesteś niedojdą i idiotą”. Przez cały czas gry jest się prowadzonym za rękę. System osłon, który wydawał się całkiem ciekawym rozwiązaniem sprowadził rozgrywkę do taktyki „przyklej się do osłony i czekaj aż przeciwnik się wychyli”. Jeśli to dla ciebie za trudne to dostaniesz do pomocy stado pomocników, takich co to się kulom nie kłaniają. Do tego mamy jeszcze irytujące przerywniki filmowe – po co pozwolić graczowi zrobić coś samodzielnie skoro można zabrać mu kontrolę nad postacią i pokazać co robi w kluczowym momencie bohater.
Graczu jesteś niedojdą i idiotą, dlatego nie możesz wyjąć broni gdzie ci się podoba (na przykład u siebie w mieszkaniu), dlatego nie ma znaczenia czy będziesz się przekradał koło śpiącego kotłowego czy biegał wokół niego i machał rękami, on śpi i koniec. Żebyś się nie zgubił w malowniczych kanałach to już na skrzyżowaniu widzisz, które korytarze są nie do przejścia. Jaskrawe szyldy kluczowych sklepów są owszem wygodne, ale połyskujące metalicznie drzwi, które należy otworzyć to już lekka przesada. Możliwe, że na poziomie trudniejszym (gram na średnim) nie ma aż tak bardzo podsuwanych pod nos wskazówek, ale ciężko to sprawdzić, bo twórcy zadbali by gracze poklęli sobie przy zapoznawaniu się z menu, o czym niżej. Jeszcze to K, k,k… i nic. Wciskam „K” - klakson nie działa, a przecież inni na mnie trąbią. Przegląd ustawień i… ja jeżdżę samochodami bez klaksonu.
Ogólne założenia fabularne Mafii II są dokładnie takie same jak Mafii – młody człowiek staje się nowym członkiem rodziny. Twórcy tak bardzo skupili się na opowiadaniu historii, że zapomnieli chyba jakie medium tworzą. Przydałoby się ich zapoznać z akcją „Gry są do grania”. Przy Mafii II mam nieodparte wrażenie, że tworzono, przede wszystkim grę do oglądania, śliczny graficznie film z elementami interaktywnymi.
Oczywiście by historia była realistyczna bohaterowie muszą się realistycznie zachowywać. Słów na „s”, „k” i z angielska na „f” pada sporo. Scenki pokazujące jak zrobić bliźniemu bolesne kuku pojawiają się często, a więźniowie biorą prysznic w bokserkach. Wiadomo, można pokazywać krew i flaki, ale broń Boże goły tyłek czy przyrodzenie. A wystarczyło się postarać przy pracy kamerą, jak na przykład w scenie „lekcji francuskiego” z panią nieciężkiego prowadzenia się i uniknięto by takich sytuacji.
Jeszcze kilka słów o „usprawnieniach” i innych „bajerach”.
Gra rozpoczyna się od strzelaniny, dobrze by było mieć więc szybki zapis żeby w razie porażki nie oglądać ponownie, ani nie przeskakiwać początkowych cutscenek, ale w Mafii II nie ma szybkiego zapisu, nie ma nawet normalnego zapisu. Są tylko automatyczne sejwy w określonych przez twórców momentach. Nie mamy więc możliwości odwleczenia misji i porozbijania się samochodem po mieście, by kiedy nam się to znudzi zrobić szybki odczyt i ruszyć od wybranego momentu po właściwe zadanie. Tutaj zacząć możemy tylko od momentu, od którego pozwolą nam twórcy. No cóż trudno, Robbo na Atari przechodziło się bez sejwów, przejdzie się i Mafię II.
Pomimo tych narzekań nie zraziłem się bardzo i jestem przy 10 rozdziale, ale fajnie by było jeszcze raz przejechać nocą przez miasto. Na szczęście nie pozbawiono nas dostępu do skończonych rozdziałów (konkretnych check pointów już niestety nie ma), no to wgrywamy. Ups… jakiś komunikat. Jeśli będę przechodził jeszcze raz, któryś z poprzednich rozdziałów to wszystkie kolejne, które już zaliczyłem odejdą w niebyt… pięknie. To może zacznę grę na innym profilu, może na trudniejszym poziomie. Hmmm… ale gdzie się tworzy nowy profil? O jest „Nowa gra”. Ups… jeśli zacznę nową grę to całą starą rozgrywkę diabli wezmą. To może chociaż tryb „swobodnej jazdy”… nie ma. Chciałbyś dać bratu czy dziewczynie do zagrania na twoim kompie, nie da się - graczu jesteś tylko ty i gra… i wydawca, wydawca który przy pomocy autorów prowadzi cię jak niepełnosprawnego umysłowo przez grę, a jednocześnie w miejscu gdzie twoje plecy tracą swoją szlachetną nazwę robi coś o czym pisać na blogu nie pozwala regulamin Poltera. Witamy w świecie nowej lepszej jakości, aż się chce przytoczyć niejeden cytat z gry - na literę „f” lub z polska „zakręt”.
Gdyby nie sentyment do poprzedniczki i rewelacyjnie zrobione miasto gra mogłaby trafić na stos pomyłek designerskich.
Przede mną jeszcze kilka rozdziałów, zakończenie – jedno ale ponoć jakieś rewelacyjne – i dodatki. Zobaczymy jak im to wyszło, czy będę czekał na Mafię III, czy poczekam, aż za gry weźmie się nowe małe studio, takie jakim kiedyś było Illusion Softworks.